piątek, 11 maja 2012

Chłopaki nie płaczą....

   


Alicja w krainie konieczności - Magdalena Kawka    Przeczytałam na którymś z portali recenzję "Alicji w krainie konieczności". Pani Marta pisze tak: "Nie istnieją żadne racjonalne podstawy, żeby zdrowa, inteligentna kobieta dokonywała w życiu takich wyborów i zachowywała się jak przysłowiowa ofiara losu. Nie przekonała mnie. Nie wierzę jej."
   No cóż, widocznie zabrakło mi umiejętności wiarygodnego zbudowania historii. Przykro mi z tego powodu, ale jednocześnie jestem przekonana, że takich kobiet pełno dookoła. Kobiet gotowych do poświęceń, skłonnych do rezygnacji ze swoich marzeń, ba!, nawet takich, które tych marzeń nie ośmielają się mieć. Zawsze coś innego okazuje się wazniejsze: dobro rodziny, szczęście dzieci i cała sterta powinności, złośliwie wygladających z każdego zakątka życia. Matka , żona i kochanka najbardziej boi się łatki: egoistka.
   Nawet jeśli stereotypy nie są wyrazem myślenia indywidualnego tylko kolektywnego, to jednak na drodze socjalizacji przyswajamy pewien zestaw pojęć, który później buduje naszą tożsamość i sposób myślenia o świecie. Teoretycznie wiemy, że i chłopców i dziewczynki powinno się wychowywać w jednakowy sposób, a ponieważ funkcjomujemy w środowisku społecznym więc tak czy owak będą przyswajali sobie rzeczy, które później pozwolą im pełnić określone role społeczne. Jednak i tak idziemy o ten krok za daleko: matki zazwyczaj są przerażone, kiedy kilkuletni chłopiec woli bawić się lalkami, a nad dziewczynką łażącą po drzewach ręce załamuje pół rodziny.
   Sama powtarzałam mojej kilkuletniej wówczas córce, że dziewczynki muszą być grzeczne, mieć czystą sukienkę, dbać o siebie i się szanować (to ostanie, to tekst Babci, tyleż enigmatyczny, co wymowny). I moja córka wyrosła na "grzeczną dziewczynkę", która prędzej zrezygnuje z marzeń, niż sprawi komuś przykrość. Nie umie o siebie walczyć, nie jest asertywna, za bardzo liczy się z opinią otoczenia... Dlaczego nie wkładałam jej do głowy, że dziewczynki mają w życiu trochę trudniej niż chłopcy i w związku z tym muszą być bardziej uparte, bardziej konsekwentne w dążeniu do celu; muszą lubić siebie i nie zrażać się pierwszym niepowodzeniem. Realizować swoje marzenia, nawet jeśli komuś się to nie podoba. Owszem, pomagać, pochylać się nad innymi, ale jednocześnie umieć powiedzieć dość, kiedy czyjeś oczekiwania stają się nie do zniesienia, tłamszą i nie pozwalają oddychać.  Nie pozwolić się wykorzystywać ani tym bardziej wtłoczyć w stereotyp kobiety skłonnej czyjeś dobro przedkładać ponad własne marzenia.
    Bohaterka "Alicji..." została wychowana na "grzeczną dziewczynkę". Grzeczna dziewczynka nie zastanawia się, czy jej życie jest szczęśliwe. Ona nieustannie myśli o innych i czuje się odpowiedzialna za cały świat. Gdyby czuła się z tym dobrze - w porządku. Ale tak nie jest. Spełnia pokładane w niej nadzieje i oczekiwania, jest na każde wezwanie siostry, zajmuje się jej dziećmi, znosi humory matki i usprawiedliwia męża, który zazwyczaj nie ma dla niej czasu. Na własne życzenie wpada w pułapkę, z której nie umie się wydostać. Pomału zaczyna do niej docierać, że tylko taka sytuacja jest w stanie sprawić, że czuje się potrzebnym, wartościowym człowiekiem. Jakby tylko świadectwo innych było w stanie usprawiedliwić jej istnienie. Najsmutniejsze, że owa kraina konieczności nie jest rzeczywistością zbudowaną przez innych; to świat, który stworzyła sobie sama. Powstał w jej głowie, sercu i nie wyobraża sobie innego życia, jednocześnie czując się jak więzień.
    Kiedy w jej życiu zachodzą istotne zmiany i wydawałoby się, że już nieczego nie musi, podejmuje decyzje, których nie może pojąć pani Marta. Zamiast iść za głosem serca i wreszcie pomyśleć o sobie - zachowuje się jak przysłowiowa ofiara losu. Kraina konieczności znowu tryumfuje.
    Obiecałam sobie kiedyś, że jeśli będę miała drugą córkę - powiem jej, co jest najważniejsze w życiu kobiety. Pozwolę jej w białej sukience wdrapać się na kombajn, jeśli będzie miała ochotę zobaczyć, jak wygląda świat z takiej pozycji. Nie będę wtłaczała do głowy, że ma być grzeczna, tylko szczęśliwa. Urodził się jednak chłopiec. Ale już wiem na pewno: nigdy nie usłyszy ode mnie, że chłopaki nie płaczą...

3 komentarze:

  1. Owa "choroba" grzecznej dziewczynki jest właśnie taka nieracjonalna ... a i owszem nie ma więc tym racjonalizmów ani innych sposobności wytłumaczenia tych syndromów i nie czuję się władna dyskutować z podejściem pani Marty, bo i mogłabym się połakomić na stwierdzenie, że taki komentarz mógł również mieć genezę w kompleksie, który dużo ma wspólnego z Jej "grzecznością" ! Jedno tylko powiem jak mnie czasem denerwuje ta "grzeczna dziewczynka" we mnie samej ... i z jak nieskrywaną przyjemnością przełamuję owe stereotypy "grzeczności" ... zakodowane przez nasze mamy, babcie i inne kobiety ... które jednakże tak skutecznie "infekują" nas tą grzecznością, aczkolwiek to jest pewien porządek, który pozwala nam łapać równowagę ! Córki nie mam ale synowi bez oporu podaję chusteczkę i bynajmniej nie truję mu "wirusowych" frazesów by się nie mazgaił ... bo dziewczyny w swej "grzeczności" bywają niegrzeczne ... a chłopcy w swej "twardości" muszą bywać miękcy !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam walczę nieustannie z moją "grzeczną" dziewczynką. Raz ona wygrywa, raz ja :)

      Usuń
  2. Pani Magdaleno,

    jak zapowiedziałam w innym komentarzu :) , pozwolę sobie wkleić link do swojej recenzji "Alicji w krainie konieczności":
    http://mojeprzemiany.blox.pl/2011/05/Alicja-w-krainie-koniecznosci-Magdalena-Kawka.html

    Przyznam, że kompletnie nie rozumiałam zarzutów, jakie pojawiały się w recenzjach po wydaniu "Alicji...", że Alicja to dziwna bohaterka, że jest nierealna, że taka postawa jest niemożliwa itp. Ja znam kilka takich Alicji, strasznie trudno im pomóc ... Dlatego tak się rozpisałam na ten temat w swojej recenzji ;)

    OdpowiedzUsuń